wtorek, 28 lutego 2017

Analiza swojego życia i rozpoznanie problemów część 2

<<-- Przejdź do części 1

Inny przykład:

     Lekarz psychiatra leczy farmakologicznie człowieka z ciężką depresją, kilka razy w roku umieszczając go na swoim oddziale. Bez problemu udaje się mu „uzdrowić” człowieka, jednak ten po kilku miesiącach powraca z tym samym problemem. „No cóż -myśli lekarz- Taka choroba”. Wydaje się nie dostrzegać, że leczy tylko skutki. Wracając bowiem do domu „uleczony” pacjent zostaje na powrót wciągnięty w bagno rodzinnej tragedii. Okazuje się, że apodyktyczna matka niszczy jego psychikę, znęcając się nad nim psychicznie i fizycznie. Z powodu swojej „choroby” nie pracuje także, bo któż by chciał pracownika, który wiele miesięcy spędza w szpitalu. W związku z powyższym zostaje on w domu z matką. Nic dziwnego, że po kilku miesiącach popada znowu w ciężką depresję. Dopiero kiedy matka umiera, znika źródło problemu, człowiek ten zostaje „uleczony”. Lekarz w karcie pacjenta zapisuje: „Terapia nowym lekiem powiodła się. Pełny sukces”. A wystarczyło tylko wejść głębiej w problemy tego człowieka, aby zorientować się gdzie leży źródło jego nieszczęścia. Dbajmy więc o to, aby leczyć źródła naszych problemów, a nie ich skutki.

jak rozwiązać swoje problemy

     Analizując nasze życie, analizujmy każdy jego element, każdy, jaki się pojawi. Jeżeli zajdzie taka potrzeba idźmy za nim. Zobaczmy, gdzie nas zaprowadzi. Czy wskaże nam swoje źródło? Zazwyczaj tak, ale bez wiedzy psychologicznej trudno będzie czasem powiązać skutki z przyczynami, gdyż mogą być pojęciowo bardzo od siebie oddalone.

piątek, 24 lutego 2017

Analiza swojego życia i rozpoznanie problemów część 1

     Warunkami niezbędnymi do przeprowadzenia skutecznej analizy życia są: cisza, spokój i czas, dużo czasu. Trzeba się odpowiednio wyciszyć, wejść głęboko w siebie. Trudno to zrobić w głośnym otoczeniu, w którym co chwila ktoś nam przeszkadza. Potrzebne jest skupienie, oderwanie się od swojego „ja” i spojrzenie na siebie, na swoje życie z boku. Zazwyczaj nie uda się tego zrobić za jednym razem. Jeżeli nasze życie przypomina stajnie Augiasza, to możemy być pewni, że na pewno będziemy potrzebować na analizę wielu seansów rozłożonych w czasie. Mnogość problemów sprawia, że początkowo odczuwamy mętlik w głowie, uczucie, że nie sposób nad tym wszystkim zapanować. Należy w tym momencie zachować bezemocjonalny spokój i jak bezduszny oprawca przypatrywać wijącej się w konwulsjach duszy. Stąd zalecenie, aby na czas analizy oderwać się od siebie i spojrzeć jak na kogoś obcego. Po pewnym czasie podświadomość zacznie wyrzucać z siebie wszelkie zło, jakie się w nas zalęgło. Naszym zadaniem wtedy jest zapamiętywanie każdego z nich. Wiedza ta przyda się nam później do rozpracowania ich. 

analiza swojego życia a problemy
 
     Rozpoczynając analizę, usiądźmy wygodnie lub połóżmy się na wygodnym łóżku, spróbujmy się zrelaksować, wyciszyć... Jeżeli nasze działania w pozycji leżącej sprawiają, że zasypiamy przed zakończeniem procesu, należy zmienić pozycję na siedzącą lub półleżącą. Nie ma to zresztą znaczenia, w jakiej pozycji odbywa się cały proces. Istotne jest tylko to, aby pozycja była wygodna i dawała nam komfort psychiczny. Musimy więc dobrać taką pozycję, która spełniając powyższe warunki, będzie dla nas najlepsza.

     Po wprowadzeniu się w stan wyciszenia spróbujmy na chłodno zastanowić się nad swoim życiem, nad sobą... Nie śpieszmy się. Pośpiech nie jest tu wskazany. Musimy mieć ten komfort wolnego czasu, aby problemy powychodziły ze swoich kryjówek. Niektóre z nich bowiem są tak straszne dla psychiki, że ta, chroniąc nas, ukryła je głęboko w podświadomości. O istnieniu niektórych z nich nie zdajemy sobie nawet sprawy. Szczególnie dotyczy to problemów, które mają swoje źródło w negatywnych przeżyciach z dzieciństwa. Dostrzegamy tylko ich niszczące działanie, skutki, jakie wywołują, nie wiedząc dokładnie, dlaczego tak się dzieje. W psychoanalizie takich zestawień negatywnych zachowań dorosłego człowieka a ich źródłem z dzieciństwa jest mnóstwo. Oto jeden z klasycznych przykładów:

poniedziałek, 20 lutego 2017

Rozwiązujemy nasze problemy

Zajmij się wielką sprawą,
kiedy jest jeszcze mała.

(Lao Tsy, Wielka Księga Tao, LXIII)

 
Jak rozwiązać swoje problemy


    Bardzo często ludzie popełniają błąd (zwłaszcza kobiety), myśląc, że niewygodne dla nich sprawy same się rozwiążą. Nic bardziej mylnego. Sprawy pozostawione same sobie zazwyczaj źle się kończą. Oto przykład:

    Zalegamy ze spłatami kredytu w banku. Nie płacimy także bieżących rat. Pojawiają się pierwsze telefony z przypomnieniami oraz listowne monity. Nic w tej sprawie nie robimy, żadnego odzewu z naszej strony, ponieważ nie mamy z czego dalej spłacać. Nasza sytuacja finansowa pogorszyła się bowiem. Pojawiają się kolejne przypomnienia, aż w końcu przyjeżdża do nas windykator z banku. Musząc z nim rozmawiać, tłumaczymy, że mamy ciężką sytuację finansową i stąd nasze problemy z opłacaniem rat. Przyrzekamy, że postaramy się cokolwiek płacić. Oczywiście nie robimy tego, bo nie mamy na tyle pieniędzy. Uzbrojeni w nowe doświadczenie, na wszelki wypadek nie otwieramy już drzwi, puki nie dowiemy się najpierw kto za nimi stoi. Nie mamy przecież ochoty drugi raz przechodzić takiej nieprzyjemnej wizyty. To samo już wcześniej zrobiliśmy z odbieraniem telefonów. Żadna przyjemność tłumaczyć się komuś, dlaczego nie płacimy rat. Nie odbieramy więc telefonów, gdy dzwoniący numer jest zastrzeżony lub nieznany. Po wielu miesiącach, czasem po roku, cieszymy się, że w końcu przestali do nas wydzwaniać i wysyłać listowne wezwania do zapłaty. Nasza radość nie trwa długo, gdyż za chwilę przychodzi pismo od komornika o zajęciu wynagrodzenia w pracy, oraz o naliczeniu kosztów sądowych i komorniczych. Te kwoty, które sami mogliśmy przekazywać bankowi, teraz przekazuje za nas komornik, naliczając sobie swoje koszta. Do naszego zadłużenia w banku doszły jeszcze odsetki od długu, koszta sądowe, oraz utrzymanie komornika. 

     Czy dobrze zrobiliśmy, zostawiając nieprzyjemny dla nas problem samemu sobie? Oczywiście, że nie. Wystarczyło tylko odpowiedzialnie podejść do tematu. Banki rozumieją, że czasem zdarzają się różne sytuacje w życiu człowieka. Wystarczyło więc od razu, na samym początku dogadać się z nimi jak tylko pojawiły się pierwsze problemy ze spłatą rat. Jeżeli nie udałoby się rozbić kredytu na mniejsze raty lub chwilowo wstrzymać jego spłacanie, można było wpłacać tyle, ile byliśmy w stanie. Po pierwsze, nasz dług wobec banku byłby mniejszy, a po drugie bank, widząc nasze starania, prawdopodobnie nie oddawałby sprawy do komornika. Już na tym zaoszczędzilibyśmy sporo pieniędzy.

     Jak widać z powyższego przykładu, chowanie głowy w piasek nie jest dobrym rozwiązaniem. Trudno wyobrazić sobie co by się stało, gdybyśmy nie gasili ognia w jego zarodku, tylko czekali na rozwój wypadków. Może sam się ugasi... A może spadnie deszcz... Kiedy pojawia się w naszym życiu problem, zajmijmy się nim czym prędzej. Nie podchodźmy do niego z myślą „jakoś to będzie”. To jest domena ludzi nieroztropnych. Człowiek roztropny wie, że problemy same nie znikają. Potrzebują naszego zaangażowania, aby się rozwiązać. Im szybciej się nimi zajmiemy, tym lepiej.

problemy jak rozwiązać




środa, 15 lutego 2017

System małych nagród


System małych nagród

     Na początku swojej walki z depresją, kiedy jeszcze jesteśmy w dużej mierze obezwładnieni przez zło, kiedy nie mamy siły na aktywną walkę, pierwsze pozytywne elementy możemy sobie kupić. Możemy na przykład stworzyć tzw. "System małych nagród". Polega on na tym, aby za swoje pozytywne działania i starania przyznawać mniejsze lub większe nagrody. Możemy sobie ustalić, że jeżeli zrobimy to, co musimy, a czego nie chcemy, w „nagrodę” otrzymamy coś specjalnego, coś, co sprawi nam przyjemność. W tym momencie sami musimy wypertraktować ze sobą, co by to miało być. Nie musi to być nic wielkiego. Najważniejsze, aby „chciało się” nam dla tego zaangażować. Oto kilka klasycznych propozycji:

  • Kupić sobie coś smacznego do jedzenia (pizza, frytki, lody, ciastka...),
  • Pójść na piwo,
  • Kupić gazetę lub czasopismo,
  • Kupić książkę,
  • Obejrzeć film,
  • Godzina leniuchowania,
  • Puścić totolotka.

czwartek, 9 lutego 2017

Alkohol jako dywersant naszego życia

     Nic tak nie psuje naszego życia, jak nasze zachowanie i czyny pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Jest to temat-rzeka. Nie będziemy się jednak długo nad tym rozwodzić, gdyż każdy widzi na co dzień, ile zła alkohol może uczynić w życiu człowieka: wypadki samochodowe, zabójstwa, pobicia, wandalizm itp. Tak samo, jak w przypadku niektórych negatywnych emocji zdolność do naszego racjonalnego myślenia i podejmowania decyzji jest mocno ograniczona i często robimy coś, czego normalnie byśmy nie zrobili. Życie jest pełne tego typu przykładów. Nie mówię tutaj o tym, aby całkiem pozbyć się alkoholu, ale zdecydowanie zalecane jest, aby był on dodatkiem, a nie sensem naszego życia.

skutki picia

     Jak rozpoznać moment, w którym już przesadzamy? Jest na to bardzo prosty sposób. Jeżeli nazajutrz odczuwamy kaca, jest to dla nas informacja od organizmu, że przesadziliśmy. Należy także wystrzegać się picia do oporu, bo właśnie wtedy najłatwiej zrobić coś, za co będziemy potem płacić czasem do końca życia. Sygnałem ostrzegawczym powinien być dla nas moment, w którym czujemy, że za bardzo nam już „szumi” w głowie. Nie podajemy tu konkretnych ilości alkoholu, ponieważ zależy to od „głowy” człowieka. Jeden wypije pół litra i nic mu nie będzie, a drugiemu wystarczy sto gram, by się upić. Kiedy czujemy, że zaczyna nas za bardzo „rozbierać”, lepiej zrezygnować z dalszego picia. W ten sposób mądrze kieruje się swoim życiem. Samo nic nie przyjdzie. To nasze wybory decydują o jakości naszego życia.

skutki picia alkoholu




Wspomóż mnie lub zostań moim patronem już od 5 zł - sprawdź szczegóły