środa, 18 kwietnia 2018

Trzy sekundy - opowieść prawdziwa

Edyta z Przemkiem nie musieli zginąć w wypadku samochodowym, który za ich sprawą wydarzył się pewnego dnia – oboje mogli żyć, byli przecież jeszcze tacy młodzi... Można powiedzieć, że to właśnie młodość przywiodła ich do nieszczęścia. Oboje byli współwinni tego, co się stało. Winą po stronie Przemka było umiłowanie szybkiej jazdy, tak powszechne przecież wśród dwudziestolatków; winą zaś Edyty była nieokiełznana jeszcze emocjonalność, brak kontroli nad swoimi emocjami, także powszechna w jej młodym wieku.

prawdziwe historie

Przemek, jadąc z Edytą na przejażdżkę poza miasto, coraz bardziej przyśpieszał, jakby chciał zaimponować swojej dziewczynie możliwościami samochodu. Na nic zdały się prośby Edyty, aby zwolnił – im bardziej nalegała, tym bardziej on z nieukrywaną radością dociskał pedał gazu. Samochód gnał po krętej drodze jak pocisk wystrzelony z lufy karabinu, mijając w okamgnieniu innych użytkowników ruchu.

Żarty dla Edyty skończyły się już dawno temu. Wbita w swój fotel próbowała nakłonić chłopaka do zaprzestania tego szaleńczego wyścigu na różne sposoby. Nic nie pomagało. Bezradność, w jakiej postawił ją Przemek, wzbudzała w niej złość i frustrację. Emocje gęstniały i przybierały coraz bardziej fizyczną postać. W końcu nie mogąc doczekać się realizacji swoich nawoływań, Edyta w nerwach wyjęła kluczyki ze stacyjki, myśląc, że silnik samochodu zgaśnie i ten sam się zatrzyma bez łaski chłopaka. Biedna nie wiedziała, że po wyjęciu kluczyków kierownica samochodu się zablokuje.

Trudno sobie wyobrazić co działo się w rozpędzonym samochodzie, który w szybkim tempie zbliżał się do ostrego zakrętu, kiedy nad samochodem nie ma żadnej kontroli. Były to nie więcej jak trzy sekundy. Ostatnie trzy sekundy ich młodego życia...

Powyższa opowieść pochodzi z książki pt. "Historie prawdziwe", która niedawno ukazała się w sprzedaży. Na stronie książki można pobrać darmowy fragment.




środa, 11 kwietnia 2018

Przekonał Boga - opowieść prawdziwa

Stanisław z Barbarą byli małżeństwem od pięciu lat. Pomimo tego, niemałego już stażu, wciąż starali się o dziecko. Lekarze rozkładali ręce: nic się nie da zrobić – mówili... Oboje, bardzo pobożni, nie tracili jednak nadziei, wręcz przeciwnie – złożyli ją u stóp swego Boga, bo On może wszystko... Pięcioletnie modły i prośby kierowane do Boga nic nie dawały, chociaż napisane jest, że wytrwałej modlitwy Bóg nie odrzuca. Nie tracili więc nadziei.

prawdziwe opowieści

Sugestia, że z Bogiem trzeba umieć się targować była dla Stanisława jak objawienie z nieba. Czyli nie wystarczy tylko się modlić... – wciąż powtarzał sobie w myślach „oświecony” Stanisław. – No tak... Skoro Bóg jest bogiem żywym, więc można wpływać na Niego, posługując się argumentami. Tak przecież targował się Hiob przed zniszczeniem Sodomy i Gomory. A więc można...

Stanisław nigdy nie czuł strachu przed swoim Bogiem, nie był mu także obojętny. Zawsze wierzył, że On istnieje, a Jego słowa są prawdziwe. Kochał Go szczerze i pragnął żyć zgodnie z Jego naukami. Pragnął także dziecka, którego Natura mu skąpiła. 
 
Któregoś dnia wziął Pismo Święte do ręki i zaczął je wertować. W trudnych chwilach zawsze odnajdywał w nim pomocną wskazówkę. Nie inaczej było i tym razem. Poznał, w jaki sposób można rozmawiać z Bogiem i jakich użyć argumentów, aby Go „przekonać”. Przecież to On powiedział, że dzieci są błogosławieństwem rodziców. 
 
Z zebranych cytatów ułożył sobie mowę, petycję do Boga wykazując, że nie prosi o nic niezwykłego, że dziecko należy im się jak psu buda, w końcu sami są przecież dziećmi Boga...

Po tygodniu wertowania Biblii i przygotowywania swojej mowy, w końcu nadszedł dzień, w którym Stanisław oświadczył małżonce, że jest gotowy. Uklękli więc przed krzyżem i zaczęli się modlić...

Po odmówieniu kilku wybranych przez Stanisława modlitw przystąpił do swojej mowy. Nie wychodząc poza ramy nakreślone przez pokorę, Stanisław używał kolejnych argumentów, aby wykazać, że jego prośba o dziecko jest jak najbardziej zasadna. Bóg nie mógł się wymówić, bo Stanisław używał zdań znalezionych w Piśmie Świętym, Jego własnych słów...

Po skończonej mowie razem z małżonką Stanisław odmówił jeszcze jedną modlitwę, aby pokazać, że ufa Bogu i przyjmie każdą Jego decyzję z pokorą. W niedługi czas po tym żona oświadczyła, że spodziewa się dziecka...

Powyższa opowieść pochodzi z książki pt. "Historie prawdziwe", która niedawno ukazała się w sprzedaży. Na stronie książki można pobrać darmowy fragment.




środa, 4 kwietnia 2018

Oczyść swoje życie z negatywnych ludzi część 5

<<-- Przejdź do części 1

Nie bójmy się walczyć o swoje szczęście. Jeżeli są w naszym życiu ludzie, którzy niszczą naszą radość życia, zróbmy z nimi porządek. Tam, gdzie jest to możliwe, zakończmy całkowicie z nimi znajomość. Jeżeli nie jest to do końca możliwe, przynajmniej maksymalnie ograniczmy kontakt z nimi. To akurat nie jest trudne. Wybierajmy zawsze to, co będzie dla nas lepsze. Nie musimy przecież spędzać swego czasu w towarzystwie ludzi, którzy nas destabilizują. Nie bójmy się samotności. Odsunąwszy od siebie gorsze towarzystwo i poprawiając swoją wartość jako człowieka, bez problemu znajdziemy ludzi z lepszego towarzystwa, z którymi możemy się zapoznać. Nawet jeżeli nie poznamy i tych znajomych w naszym życiu będzie mniej, to też przecież nie będzie to koniec świata. Czasem lepiej pobyć trochę w samotności niż w towarzystwie ludzi, którzy nas ograniczają i deprymują. Przecież to dla nas ani przyjemność, ani pożytek. Weźmy więc odpowiedzialność za siebie i nie zgadzajmy się na wszystko, co nam przynosi los. 

Wspomóż mnie lub zostań moim patronem już od 5 zł - sprawdź szczegóły