Sens życia w ujęciu
wiary chrześcijańskiej, podobnie jak w poprzednim przypadku, to
rozwój swojej duchowości, a poprzez nią swojej wiary, przez którą
możemy uzyskać bliskość z Panem Bogiem, a dzięki praktycznemu
wymiarowi wiary, zdobywamy zasługi, dzięki którym uzyskamy życie
wieczne. Kiedy ożywimy swoją wiarę, znikną problemy związane z
naszym życiem i przestaniemy się zastanawiać nad jego sensem.
Bliskość z Panem Bogiem będzie dawała nam takiego powera, że na
śmierć będziemy oczekiwać z niecierpliwością, bo tylko poprzez
nią będziemy mogli złączyć się z Bogiem na stałe, w
nierozerwalnej miłości na zawsze. Może to dziwnie brzmieć dla
osoby niewierzącej, ale wielu świętych o tym pisało w swoich
dziennikach, że już nie mogą doczekać się śmierci, że życie
bez stałej bliskości z Panem Bogiem jest dla nich dużym
cierpieniem.
W żywej wierze znika więc
problem nieuchronnej śmierci jako końca wszystkiego, bo jest ona
bramą do naszego miejsca docelowego, życia wiecznego. Strach przed
śmiercią jest domeną osób niewierzących (niektórych oczywiście)
lub osób posiadających martwą wiarę. Dla żywej wiary śmierć
nie jest straszna, bo dzięki niej spotkamy się z Panem Bogiem. Jest
to więc radosne oczekiwanie: pierwsze bezpośrednie spotkanie dwóch
miłości, twarzą w twarz. Cóż to musi być za wspaniała
chwila...
Zakończenie
Zdajemy sobie sprawę, że
artykuł ten wzbudzi różne sprzeciwy, ale jak pisaliśmy na
początku, rozumienie rzeczywistości zależy od naszego poziomu
rozwoju. Jak pisała Zofia Nałkowska w „Granicy”: „Co dla
jednych jest podłogą, dla drugich staje się sufitem”. Trudno
zrozumieć świat, z którego się nie pochodzi. Nie krytykujmy więc
innych za ich odmienne przekonania, ale starajmy się zrozumieć...
Każdy musi odnaleźć dla siebie taką prawdę o sensie życia, jaka
go przekonuje. Najlepiej po prostu zacząć żyć, zorganizować je
sobie w taki sposób, aby pytanie o sens życia przestało mieć
znaczenie.
Odnajdywanie sensu życia
dla siebie nie jest trudne. To proste zadanie. O wiele trudniej
nauczyć się być stale szczęśliwym. To jedna z domen rozwoju
duchowego. W przyziemnym życiu sens życia nadaje przede wszystkim
miłość między mężczyzną a kobietą, pomoc innym, rozwijanie
swoich zainteresowań i pasji, praca na rzecz świata lub ludzkości
(praca naukowa, ochrona środowiska, działanie na rzecz pokoju na
świecie itp.), może to być też praca na rzecz lokalnej
społeczności (pracownik społeczny, radny) lub po prostu życie...
bez żadnego konkretnego celu. To częsty błąd osób
nierozwiniętych duchowo – myślą, że życie musi mieć jakiś
sens, a oni koniecznie muszą mieć jakiś konkretny cel w swoim
życiu. Nie jest to prawda. Wcale nie muszą mieć. Świadomy udział
w otaczającej nas rzeczywistości jest wystarczający, aby przyćmić
wszystkie wymienione wyżej przykłady, łącznie z miłością, bo
kiedy kochana przez nas osoba porzuca nas, nasz (złudny) świat
nagle się rozsypuje. Jeżeli pragniemy być w życiu szczęśliwi,
to szczęście musimy znaleźć w sobie, a nie w innych osobach czy
sytuacjach. Tym zajmuje się właśnie rozwój duchowy i po części
wiara, bo to ona zamienia ziemską miłość (miłość własną i
miłość zmysłową) w miłość transcendentalną, chrześcijańską.
Wtedy wszystko ma sens...
Polecane materiały (książki, e-booki i audio-booki):
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz