Wojtek
przewracając się w rzece, był tak pijany, że nie miał siły się
podnieść. Jego towarzyszka pijackich ekscesów była równie pijana
co on i choć doczłapała się do niego, nie miała siły ani go
wyciągnąć na brzeg, ani nawet obrócić na plecy, aby woda nie
zalewała mu twarzy.
Pijacka
para często spędzała czas nad brzegiem rzeki tuż za miastem,
gdzie nieniepokojeni przez nikogo poili się alkoholem. Nie inaczej
było i tym razem. Wojtek mocno już zamroczony postanowił zamoczyć
nogi w rzece – taki miał sposób bycia: brać życie pełnymi
garściami.
W
miejscu, gdzie przebywali woda była płytka, nie sięgała nawet do
kolan. Zdawałoby się, że trudno utopić się w takiej płyciźnie,
a jednak... Wojtek, kiedy stracił równowagę, wpadł do wody jak
długi. Przez chwilę trzepotał rękami o wodę, próbując się
ratować, ale bezskutecznie. Cała nadzieja była w Dominice, która
resztkami sił szarpiąc się z bezwładnym ciałem mogła go
uratować. Niestety, alkohol nie pozwolił na to. Widząc, że Wojtek
przestał się poruszać, uciekła. Na szczęście nikt ich razem nie
widział... Co prawda znalazł się później świadek, który w tym
dniu widział Wojtka w towarzystwie kobiety podobnej do Dominiki, ale
nie widział dobrze czy to była ona. Trudno było jednoznacznie
stwierdzić, a tym bardziej o coś oskarżyć. Wojtkowi to i tak nie
wróciłoby życia. Życie wystawiło Wojtkowi rachunek: Jakie życie
taka śmierć...
<<-- Poprzednia opowieść
Polecane artykuły:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz