Zajmij
się wielką sprawą,
kiedy
jest jeszcze mała.
(Lao
Tsy, Wielka Księga Tao, LXIII)
Bardzo
często ludzie popełniają błąd (zwłaszcza kobiety), myśląc, że
niewygodne dla nich sprawy same się rozwiążą. Nic bardziej
mylnego. Sprawy pozostawione same sobie zazwyczaj źle się kończą.
Oto przykład:
Zalegamy ze spłatami kredytu w banku. Nie płacimy także bieżących rat.
Pojawiają się pierwsze telefony z przypomnieniami oraz listowne monity.
Nic w tej sprawie nie robimy, żadnego odzewu z naszej strony, ponieważ
nie mamy z czego dalej spłacać. Nasza sytuacja finansowa pogorszyła się
bowiem. Pojawiają się kolejne przypomnienia, aż w końcu przyjeżdża do
nas windykator z banku. Musząc z nim rozmawiać, tłumaczymy, że mamy
ciężką sytuację finansową i stąd nasze problemy z opłacaniem rat.
Przyrzekamy, że postaramy się cokolwiek płacić. Oczywiście nie robimy
tego, bo nie mamy na tyle pieniędzy. Uzbrojeni w nowe doświadczenie, na
wszelki wypadek nie otwieramy już drzwi, puki nie dowiemy się najpierw
kto za nimi stoi. Nie mamy przecież ochoty drugi raz przechodzić takiej
nieprzyjemnej wizyty. To samo już wcześniej zrobiliśmy z odbieraniem
telefonów. Żadna przyjemność tłumaczyć się komuś, dlaczego nie płacimy
rat. Nie odbieramy więc telefonów, gdy dzwoniący numer jest zastrzeżony
lub nieznany. Po wielu miesiącach, czasem po roku, cieszymy się, że w
końcu przestali do nas wydzwaniać i wysyłać listowne wezwania do
zapłaty. Nasza radość nie trwa długo, gdyż za chwilę przychodzi pismo od
komornika o zajęciu wynagrodzenia w pracy, oraz o naliczeniu kosztów
sądowych i komorniczych. Te kwoty, które sami mogliśmy przekazywać
bankowi, teraz przekazuje za nas komornik, naliczając sobie swoje
koszta. Do naszego zadłużenia w banku doszły jeszcze odsetki od długu,
koszta sądowe, oraz utrzymanie komornika.
Czy
dobrze zrobiliśmy, zostawiając nieprzyjemny dla nas problem samemu
sobie? Oczywiście, że nie. Wystarczyło tylko odpowiedzialnie
podejść do tematu. Banki rozumieją, że czasem zdarzają się
różne sytuacje w życiu człowieka. Wystarczyło więc od razu, na
samym początku dogadać się z nimi jak tylko pojawiły się
pierwsze problemy ze spłatą rat. Jeżeli nie udałoby się rozbić
kredytu na mniejsze raty lub chwilowo wstrzymać jego spłacanie,
można było wpłacać tyle, ile byliśmy w stanie. Po pierwsze, nasz
dług wobec banku byłby mniejszy, a po drugie bank, widząc nasze
starania, prawdopodobnie nie oddawałby sprawy do komornika. Już na
tym zaoszczędzilibyśmy sporo pieniędzy.
Jak
widać z powyższego przykładu, chowanie głowy w piasek nie jest
dobrym rozwiązaniem. Trudno wyobrazić sobie co by się stało,
gdybyśmy nie gasili ognia w jego zarodku, tylko czekali na rozwój
wypadków. Może sam się ugasi... A może spadnie deszcz... Kiedy
pojawia się w naszym życiu problem, zajmijmy się nim czym prędzej.
Nie podchodźmy do niego z myślą „jakoś to będzie”. To jest
domena ludzi nieroztropnych. Człowiek roztropny wie, że problemy
same nie znikają. Potrzebują naszego zaangażowania, aby się
rozwiązać. Im szybciej się nimi zajmiemy, tym lepiej.