– I
co ja mam zrobić? – pytała Gabrysia koleżankę, opowiadając jej
swój ostatni sen. – Ciągle mi się śni mój zmarły mąż,
zawsze z tym swoim papierosem w buzi... Żeby chociaż coś
powiedział...
–
Czegoś dusza chce – zawyrokowała Alina.
–
No to niech powie – denerwowała się Gabrysia. – Wiecznie z tym
swoim papierosem...
Na
samą myśl o tym, ile mąż palił, brały Gabrysię nerwy. Nie
zapomniała mu tego nawet po śmierci.
–
Może właśnie tego mu brakuje? – coś tknęło Alinę.
–
Czego? Papierosów?! – oschły głos Gabrysi nie krył zdziwienia.
– Przecież duchy nie palą!
–
Ja wiem – zaczęła spokojnie koleżanka – ale może tak się
przyzwyczaił do papierosów, że teraz tego mu brakuje?
–
No może, może... – przytaknęła Gabrysia tym samym oschłym,
zdradzającym poddenerwowanie tonem. – Ale co ja mam, palić za
niego?! Albo wysłać mu paczkę w zaświaty?!
–
Nie – zmieszała się trochę koleżanka, widząc reakcję Gabrysi.
Nie zważając jednak na to, ciągnęła nadal wypowiedź swym
spokojnym i delikatnym tonem. – Weź paczkę papierosów, idź na
cmentarz i zakop ją na jego grobie. Może coś pomoże...
Gabrysia
spojrzała ze zdziwieniem na Alinę, ale po namyśle, z braku
lepszych pomysłów, postanowiła jeszcze tego samego dnia zrobić
tak jak radziła jej koleżanka i o dziwo – pomogło. Mąż
przestał ukazywać się jej w snach. Widać, tego mu właśnie
brakowało...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz