Artykuł zaczniemy od doskonałego fragmentu z "Przebudzenia" Anthonego de Mello:
Młody
człowiek przychodzi i żali się,
że jego dziewczyna
odeszła, że grała nieuczciwie.
Na co się żalisz?
Spodziewałeś się czegoś lepszego? Spodziewaj się zawsze
najgorszego,
masz do czynienia z
egoistycznymi ludźmi.
To ty jesteś
idiotą – idealizowałeś ją, czyż nie tak?
Sądziłeś,
że jest księżniczką.
Myślałeś,
że ludzie są bardzo mili. Nie są! Nie są mili!
Są
równie źli, jak ty – źli, rozumiesz? Śpią tak jak i ty.
A
o co według ciebie mają zabiegać?
O
własny interes, tak jak i ty to czynisz.
Nie
ma między wami żadnej różnicy.
Czy
potrafisz sobie wyobrazić, jaka to ulga,
że
już nigdy nie dasz się zwieść,
nie
będziesz już nigdy rozczarowany?
Już
nigdy nikt nie doprowadzi cię do rozpaczy.
Nie
będziesz czuł się odrzucony. Chcesz się obudzić? Pragniesz
szczęścia? Chcesz wolności? Proszę bardzo –
odrzuć
tylko fałszywe idee. Przejrzyj grę ludzi.
Jeśli
przejrzysz własną grę, przejrzysz grę innych.
Wówczas
ich pokochasz.
W
przeciwnym razie spędzisz życie szarpiąc się ze swymi
fałszywymi
pojęciami na ich temat, ze swymi iluzjami,
które
notorycznie rozpadają się w zderzeniu z rzeczywistością.
(Przebudzenie,
37)
Powyższy fragment to jeden
z klasycznych przykładów braku świadomości w kontaktach
międzyludzkich. Na nasze nieszczęście, zawsze pod wpływem miłości
lub zauroczenia idealizujemy obiekt naszych uczuć. Nie dopuszczamy
nawet głosów z zewnątrz sugerujących nam, że nie jest to osoba
dla nas. Dopiero po pewnym czasie, gdy opadną nam z oczu łuski
dziwimy się, jak mogliśmy w ogóle zwrócić na taką osobę uwagę.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że tak samo, jak my pragniemy przede
wszystkim swojego szczęścia, tak samo każdy z pozostałych ludzi
na świecie pragnie tego samego dla siebie. Zapoznając się z drugą
osobą mamy więc naprzeciwko siebie istotę, której zależy przede
wszystkim na swoim szczęściu. Dopóki każdy z nas będzie myślał
tylko o sobie, dopóty nie uda się stworzyć trwałego, szczęśliwego
związku. Aby to uczynić, jedynym rozsądnym rozwiązaniem wydaje
się obopólne zrezygnowanie z egoizmu. Kiedy partner będzie dbał
tylko o to, aby jego wybrance było z nim dobrze, a wybranka będzie
dbała o to, aby to jemu było z nią dobrze, to wtedy jest szansa na
szczęśliwy związek. Żaden z nich nie myśli o swoim szczęściu,
tylko o tym, jak uszczęśliwić stronę przeciwną. W momencie,
kiedy pojawi się egoizm, myślenie o swoim szczęściu zamiast
ukochanego, związek zacznie się psuć, a bliskie do tej pory osoby
zaczną się emocjonalnie od siebie oddalać. Stąd przede wszystkim
pochodzą przyczyny, dlaczego po pewnym czasie cudowna, idealna jak
nam się to tej pory wydawało osoba, staje się nagle w naszych
oczach zwyczajną albo wręcz beznadziejną.
Podobna
mentalność panuje także w pozostałych relacjach międzyludzkich,
nie tylko w miłości. Nikt z nas przecież nie zgodzi się, aby ktoś
budował swoje szczęście kosztem naszego. Z drugiej jednak strony
tego właśnie oczekujemy od innych, aby poświęcili się dla nas.
Kiedy zrozumiemy własną interesowność względem innych,
zrozumiemy także swoją podmiotowość w ich oczach. Tak, jak oni
służą nam do zaspokajania naszych potrzeb i celów, tak samo my
dla nich jesteśmy takim środkiem, z którego korzystają. Nie jest
to oczywiście reguła, ale jest to zjawisko na tyle częste, że
powinniśmy mieć tego świadomość i w kontaktach z drugim
człowiekiem warto zastanowić się, czy nie jesteśmy częścią
jego gry.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz