Zanim rozwiniemy pełną
moc w swoich działaniach zmiany życia, warto na początek zacząć
od czegoś łatwego, niewymagającego od nas dużej energii, ani
siły. Z początku trudno nam będzie zrobić cokolwiek. Depresja i
zniechęcenie będą nas trzymały tak mocno, że uczynienie
czegokolwiek wydawać się będzie ponad nasze siły. To jest jeden z
najtrudniejszych dla nas okresów. Później już jakoś idzie.
Energia życiowa, która zacznie być uwalniana, zasili nas do
dalszych działań. Będzie jej na tyle dużo, że zamiast myśleć o
śmierci, powoli zaczniemy wracać do życia, a nawet angażować się
w nie. Nie ma co ukrywać, że w tym pierwszym okresie do większości
będziemy musieli się wręcz przymuszać. Dla naszego własnego
dobra nie możemy sobie odpuścić. Choć to będzie niemiłosiernie
ciężkie, musimy poprzez rozum zmusić się do działania. Nie ma
innego sposobu. Jeżeli sami się nie zaangażujemy, to nikt, ani nic
nam nie pomoże, żadne tabletki, żadni terapeuci. Każdy
psychoterapeuta wymaga od swojego pacjenta zaangażowania i
działania. W końcu nie jest on cudotwórcą. Jest tylko kimś w
rodzaju przewodnika, który uzbrojony w naukową wiedzę prowadzi nas
krok po kroku, aż uznamy, że jesteśmy już na tyle silni, iż
dalej sami sobie poradzimy.
Blog adresowany do osób zmagających się z myślami samobójczymi, depresją i własną niemocą.
czwartek, 29 września 2016
wtorek, 27 września 2016
Wpływ otoczenia na nasze życie
Każdy człowiek rodzi
się z pewną swoją naturalną niewinnością. W trakcie dochodzenia
do wieku dorosłego niewinność ta jest poddawana większym lub
mniejszym zniekształceniom, głównie poprzez obcowanie z innymi
ludźmi. Dobrze to widać u dzieci, które zaczęły chodzić do
przedszkola. Od razu zauważamy różnicę, kiedy dziecko zaczyna
mówić brzydkie słowa lub zachowuje się źle. Nie oznacza to
przecież, że dziecku nagle coś się odwidziało w jego
dotychczasowej niewinności, tylko przejęło negatywną cechę od
innego dziecka.
Także w wieku późniejszym, a nawet w dorosłym
oddziałujemy jedni na drugich, przejmując od siebie pozytywne lub
negatywne cechy. O ile dziecku można to nieświadome przejęcie
wybaczyć (jakoś ta nasza ludzka natura jest taka, że o wiele
chętniej i łatwiej przejmujemy negatywne cechy niż pozytywne), o
tyle dorosły człowiek powinien już strzec się tych negatywnych
wpływów. Pierwszym tego warunkiem jest środowisko, w jakim
przebywamy oraz ludzie, z którymi się często spotykamy. Od nich
też zależeć będzie, jaką energią będziemy bombardowani. Trudno
oczekiwać od ludzi zdemoralizowanych, aby rozmawiali o uczciwej
pracy, o rozwoju osobistym, o doskonaleniu się itp. Będą
rozmawiali o tym, co ich zajmuje, a więc co można by ukraść, kogo
naciągnąć na pieniądze, bo pić się chce, a żaden z nich
przecież nie pracuje i nie ma zamiaru pracować. Zamiast słów
budujących będą używać wyzwisk i wulgaryzmów. Trudno więc w
takim towarzystwie zadbać o swoje życie, ponieważ działania nasze
będą przez nich dyskredytowane. Po pewnym też czasie sami
zaczniemy się do nich upodabniać. Nasze dobre cechy będą zanikać,
a złe będą się rozwijać, gdyż tylko one w takim środowisku
będą akceptowane i odpowiednio wzmacniane.
poniedziałek, 19 września 2016
Życie jako rzeka naszych czynów
Nie
lekceważ zła, myśląc: „To mnie nie dotknie”.
Kropla
po kropli napełnia się dzban wodą,
i podobnie głupiec, gromadząc
zło po trochę,
cały się nim wypełnia.
(Budda
– Dhammapada, 121)
Nasze
życie można przyrównać do wielkiej, szerokiej rzeki. Rzeka ta ma
swój początek w małym źródle i płynąc, zbiera po drodze wodę
ze strumieni, które do niej wpadają. Dzięki temu rzeka zwiększa
swoją objętość i moc. Z każdym nowym strumieniem staje się
coraz większa. Podobnie jest z naszymi czynami. One nie giną, ale
ich następstwa gromadzą się w nas i wokół nas. Każda zła myśl,
zachowanie są jak krople, które powoli nas wypełniają i zmieniają
w ludzi zawistnych, nieczułych, złośliwych... Im więcej tego zła
nagromadzimy w sobie, tym mniej będzie ludzkich odruchów. Nasze
życie stanie się ciemne, bezbarwne a my będziemy czuć się w nim
coraz bardziej nieszczęśliwi. Rada jest więc taka, aby gromadzić
w swoim życiu tylko to, co będzie dla nas korzystne, a więc przede
wszystkim dobro. Tylko wtedy rzeka naszego życia płynąć będzie
spokojnie, nie powodując niszczących nas powodzi.
Polecane materiały (książki, e-booki i audio-booki):
Polecane artykuły:
czwartek, 15 września 2016
Spirala zadłużenia jako źródło depresji
Często zdarza się, że
człowiek kupuje kolejną rzecz na raty lub bierze kolejny kredyt,
lekceważąc fakt, że już w tej chwili ma problemy z terminowym
płaceniem rat, które posiada. Przyczyn tego może być kilka:
- Lekceważy problem, uważając, że jakoś to będzie. Jest to przeważnie domena kobiet.
- Daje się skusić „atrakcyjnym” warunkom, np. nowy telewizor z ratą 50 zł miesięcznie. Niezbyt dużo, ale po zsumowaniu pozostałych rat, jakie w miesiącu musi płacić to dużo. Skoro już teraz nie jest w stanie podołać spłatom, to dokładanie do tego kolejnych pięćdziesięciu złotych tylko problem pogłębi. To chyba oczywiste.
- Brak realizmu życia. Nigdy nie należy wykorzystywać swojej zdolności kredytowej do końca. Mając nawet dobrą pracę, nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co stanie się za pół roku, a nawet jutro. Powinniśmy skupić się na jednym, dwóch kredytach obciążających nasze domowe finanse niezbyt mocno. Przy większym obciążeniu, w sytuacji, kiedy stracimy pracę lub ulegniemy wypadkowi i nasze dochody diametralnie się zmniejszą, zbyt duża ilość kredytów pociągnie nas na dno.
poniedziałek, 12 września 2016
Jak skorzystałem z pomocy Pana Boga
W odmienianiu mojego życia, dużą pomocą
dla mnie były wskazówki Pana Boga jako odpowiedzi na moje prośby o pomoc. W tym
początkowym czasie Bóg nie skąpił mi swej łaski i spełniał
prawie wszystkie moje prośby, czasem wręcz natychmiastowo.
Gdy w swoich działaniach w odmienianie swego życia brakowało mi sił lub pomysłu, co jeszcze mógłbym zrobić, wtedy wystarczyło mi tylko poprosić Pana Boga o pomoc, o jakąś wskazówkę, a w najbliższym czasie ją otrzymywałem, zazwyczaj pod postacią natchnień. Zauważyłem wtedy trzy prawidłowości:
- Najchętniej Bóg spełniał moje prośby dotyczące pomocy w odmienianiu mojego życia i siebie samego,
- Pomoc zazwyczaj była zminimalizowana jakby skompresowana. Swoją wielkość ukazywała dopiero wtedy, kiedy „rozpakowałem” ją swoim działaniem i zaangażowaniem,
- Prawie zawsze była to pomoc pozwalająca mi zrobić tylko jeden krok do przodu. Potem musiałem prosić znowu.
W jaki sposób Bóg
pomagał mi w moich zamierzeniach? Różnie. Ludzie, którzy prosząc
Boga o pomoc, oczekują, że przyjdzie On osobiście z pomocą, są
nie tylko naiwni, ale także zdradzają swoje religijne niedouczenie.
Zazwyczaj Bóg pomaga poprzez innych ludzi, choć niekoniecznie. Mogą
to być także zwierzęta, przyroda, cokolwiek... Są to natchnienia
w postaci ujrzenia czegoś, usłyszenia (nawet urywka czyjejś
rozmowy), czegokolwiek co sprawia, że nagle nas olśniewa.
wtorek, 6 września 2016
Wyciągaj wnioski ze swoich błędów
Są ludzie, którzy w
swoim życiu zachowują się jak osoby ślepe i nieustannie
popełniają te same błędy. Przykre doświadczenia niczego ich nie
uczą i wydaje się, że w ogóle tego nie rozumieją. Najlepszym
takim przypadkiem jest nadużywanie alkoholu. Skoro wiemy, że po
alkoholu nie panujemy nad swoją agresją i często jest ona
przyczyną naszych problemów z prawem lub problemów finansowych, to
kolejne nadużywanie alkoholu jest przecież irracjonalne i świadczy
o tym, że nasze dotychczasowe kłopoty niczego nas nie nauczyły.
Będziemy więc nieustannie doświadczać wciąż nowych problemów w
życiu i trudno będzie je sobie dobrze poukładać.
Znam mężczyznę,
który po alkoholu roznosi swój dom na strzępy, łącznie z
rozwalaniem mebli i stołów. Następnego dnia wszystko naprawia i
doprowadza do ładu. Po którymś razie żona z dzieckiem postanowiła
od niego odejść. Jednak jego nic to nie nauczyło. Nadal pod
wpływem „białej gorączki” demoluje cały dom. Dlatego ważne
jest, aby pamiętać o swoich dotychczasowych błędach życiowych,
oraz o konsekwencjach, jakie one przyniosły i więcej tego nie
robić. To jest właśnie prawdziwa mądrość życiowa.
piątek, 2 września 2016
Samobójca 035 – Eleonora Marks
Kraj: Wielka Brytania
Kim była: tłumacz
literacki
Lata życia: 1855 – 1898
Wiek: 43 lat
Sposób samobójstwa:
trucizna
Przyczyna samobójstwa:
zdrada
Najmłodsza córka Karola
Marksa.
Eleonora Marks Aveling,
znana także jako Jenny Julia Eleanor „Tussy” Marx była
socjalistką, która czasami pracowała jako tłumaczka literacka.
Popełniła samobójstwo przez otrucie po odkryciu, że jej partner,
znany brytyjski ateista Edward Aveling, w tajemnicy ożenił się z
młodą aktorką.
Źródło:
Wikipedia
Przejdź do zakładki "Galeria samobójców".
Polecane materiały (książki, e-booki i audio-booki):
Polecane artykuły:
Subskrybuj:
Posty (Atom)