piątek, 6 października 2017

Eliminacja negatywnych wspomnień część 4

<<-- Przejdź do części 1

Po wybraniu odpowiedniej oprawy i scenografii, a także po wznieceniu w sobie miłości i mocy dobrego władcy, przywołujemy teraz z pamięci to rzeczywiste zdarzenie, które miało w naszym życiu miejsce. Postarajmy się nie wywoływać w sobie negatywnych uczuć i emocji, lecz przedstawmy je bezemocjonalnie podobnie, jak mama tłumaczy dziecku, dlaczego źle postąpiło. Spróbujmy wysłuchać „oskarżonego”, niech wypowie się, dlaczego to zrobił, jakie pobudki nim kierowały. Jako ktoś wyżej rozwinięty od niego, posiadający większą moc i rozumienie doskonale rozumiemy, dlaczego tak postąpił. Mogło to być ze strachu, z głupoty, z winy alkoholu, chciał się przed kimś popisać, nie mógł nad sobą zapanować, nie myślał, że sprawi nam ból, różnie... Musiał być jakiś powód, że tak postąpił. Poszukajmy czegoś na jego usprawiedliwienie. Może był zrozpaczony, może przepełniała go frustracja, gniew, żal, zazdrość, desperacja, zniechęcenie do życia, nienawiść do ludzi, może kierowały nim kompleksy, uprzedzenia, poczucie winy czy niska samoocena, może był zaślepiony przez miłość, żądzę pieniądza, bał się o siebie, o swoją rodzinę... 
Człowiek sam z siebie nie jest raczej zły. Jego złe zachowanie zazwyczaj jest efektem jakichś problemów wewnętrznych lub życiowych. Znajdźmy je. Choć to może nie być łatwe, musimy to zrobić. Musimy naszego krzywdziciela „ubrać” w ludzką twarz, zobaczyć, że tak naprawdę nie jest to bestia, tylko ktoś bardzo skrzywdzony przez innych, przez los, często jeszcze w dzieciństwie. Jest to osoba godna użalenia się nad nią, która prowadzi bardziej nieszczęśliwe życie niż my. Może dlatego tak często się upija, wybucha złością i agresją? Spróbujmy dobrze zrozumieć całą zaistniałą sytuację. Dla lepszego zrozumienia postarajmy się wejść w jego skórę i prześledźmy całą sytuację z jego punktu widzenia, co mógł czuć i myśleć podczas tego zdarzenia, jakie motywy nim kierowały. Z pewnością pomoże to nam dostrzec w nim podobnie nieszczęśliwą duszę jak nasza, która straciła panowanie nad swoim życiem.

Uczłowieczywszy naszego krzywdziciela, rozumiejąc jego zachowanie, zlitujmy się nad nim. Przestańmy go oskarżać i nienawidzić, raczej zasmućmy się nad jego losem. Mając w sobie moc płynącą ze swojej siły, szczerze przebaczmy mu jego winy. Okażmy mu miłosierdzie. Przecież sami też bez winy nie jesteśmy i często sami wyrządzany innym krzywdę. Chcemy, aby nam wybaczyli. Pokażmy im, że zasługujemy na to, że pomimo tego, iż jest to bardzo trudne, sami zdobyliśmy się na to i wybaczyliśmy naszym krzywdzicielom. Jak inaczej moglibyśmy się modlić do Boga: „I odpuść mi moje winy, jak i ja odpuszczam moim winowajcom”. To prawda bardzo oczyszczająca. Pamiętam pierwszy raz, jak świadomie wypowiedziałem te słowa podczas modlitwy, kiedy rzeczywiście w tym momencie odpuściłem winę swojemu winowajcy. To było niesamowite uczucie i takie pełne orzeźwiającej mocy...

Przebaczywszy naszemu winowajcy, pogódźmy się z nim (cały czas będąc w tej naszej wyimaginowanej rzeczywistości) i pozwólmy mu odejść. Pożegnajmy się z nim jak z przyjacielem i powiedzmy mu coś w tym rodzaju:

Przykro mi przez to, co się stało, ale wybaczam ci. Choć pozostanie to w mojej pamięci, nie mam już do ciebie żalu. Teraz pozwalam ci odejść. Nie możesz zostać ze mną. Należysz do przeszłości, a ja chcę iść dalej. Muszę odzyskać swoje życie. Żegnaj zatem. Rozstaję się z tobą w zgodzie, ale nie wracaj do mnie więcej. Twoje miejsce jest w przeszłości. Wracaj więc do siebie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wspomóż mnie lub zostań moim patronem już od 5 zł - sprawdź szczegóły